Milczenie, Ingmar Bergman

Data:
Ocena recenzenta: 10/10

[link]

"Milczenie" Bergmana jest jak sen, ciężki i lepki, gęsty od symboli. Po którym ciężko się otrząsnąć cały dzień.

Świat, do którego trafiają Anna, Ester i Johan, wygląda tak, jak tylko podpowiedzieć może śpiący umysł. Jest więc podróż pociągiem, przystanek w dziwnym mieście, gdzie po ulicach jeżdżą czołgi, w hotelu mieszka grupa hiszpańskich karłów, w teatrze ludzie uprawiają seks. Po korytarzu stary kelner goni małego chłopca, potem zabawia go zdjęciami zmarłych ludzi. W tym świecie mówi się w dziwny, nieznanym języku, nawet Ester, która jest tłumaczką, nie potrafi się porozumieć za pomocą słów. Zresztą tych ostatnich jest tu mało, są za to długie obrazy, jak to u Svena Nykvista, kontemplujące wymowne twarze bohaterów. Świat ten jest duszny, korytarze hotelowe są jak labirynt, uliczki pełne nerwowych ludzi. Świat ten jest w stanie wojny. Duchota i upał, od którego na ciele Anny co chwila pojawiają się kropelki potu.

A Anna ma piękne ciało. Jej sukienki zmysłowo odkrywają plecy i podkreślają wąską talię. Włosy delikatnie muskają szyję. Jej piersi są ciężkie i okrągłe. Nawet spojrzenia jej siostry i pieszczoty małego synka niosą jakiś niepokojąco erotyczny ciężar.

Ciało Ester, siostry Anny, jest chore. Po ataku kaszlu na jej chusteczce zostają ślady krwi, mimo to, Ester pali jednego papierosa za drugim, alkohol pije od rana. Ester jednak nie leży w łóżku, Ester pracuje. Ubrana w męskie piżamy, jej włosy najczęściej spięte w surowy kok. Ciało ją brzydzi, brzydzą ją jego wydzieliny, to "inferno w nas interny". Akt seksualny jest dla niej czynnością wykonywaną w pojedynkę. "Po zapłodnieniu śmierdziałam jak zgniła ryba", powie. Teraz jej ciało jest wyniszczane chorobą, taką, która przykuwa ją do łóżka, nie pozwala kontynuować podróży, skazuje na samotność i milczenie w hotelowym pokoju.

Po ulicach groźnie suną czołgi, wojenna jest też relacja między siostrami. Zdawało by się, że Anna nienawidzi Ester. Zafascynowa nią siostra, ciągle Annę szpieguje, moment, gdy Anna wychodzi i wyrywa się spod jej kontroli, odbiera jako upokorzenie. Ale Anna jest już wolna. Kiedyś się jej bała, wyznaje, teraz bezpruderyjnie, wręcz na jej oczach, oddaje się przyjemnościom cielesnym z napotkanym mężczyzną, udowadniając Ester, że ta nie ma już nad nią żadnej władzy.

Konflikt między siostrami zdaje się być jak odwieczna sprzeczność - rozdarcie między ciałem i umysłem. Ciało jest fascynujące, ale bezwstydne i rozwiązłe, umysł chce kontrolować, wstydzi się i potępia. Jedno ogranicza drugie, nie ma zrozumienia. Ale umysł bez ciała jest niczym, umysł i ciało to jedna i ta sama osoba. Tak jak Ester cierpi bez swojej siostry, tak i Anna płacze w trakcie ostatniego aktu kopulacji, po tym, jak rani swoją siostrę. Bo w tym świecie-śnie obie siostry nie potrafią się porozumieć, mimo że mówią tym samym językiem. Ester - pani od słów - nie umie nic przekazać swojej siostrze, a słowa Anny ranią. W tym świecie lepiej porozumiewać się językiem gestów i ciała, jak Anna i jej kochanek, lub gestów i muzyki, jak Ester i stary lokaj.

[link]

Ale te dwie kobiece postaci nie są tylko duetem. Łączy je Johan, mały chłopczyk (niczym Id tworzące triadę wraz z Ego i Superego). Johan ma blond włoski, Johan samotnie biega po hotelowych korytarzach. Anna, jego matka, nie bardzo się nim interesuje, zbyt zajęta sobą lub swoim kochankiem. Opuszcza go też Ester, która wkrótce umrze, a chłopiec zdaje sobie z tego sprawę. Zresztą Ester, najprawdopodobniej, porzuciła go już dawno temu... Nawet karły, po wspólnej zabawie, przeganiają chłopca. Johan (czy to alter ego Bergmana?), Johan jawi się nam jako samotne dziecko, które boi się śmierci. W tej dusznej, erotycznej atmosferze, powoli przestaje być małym chłopcem. Instynktownie niemal wyczuwamy, że Johan traci niewinność, może w trakcie sceny kąpieli matki, może gdy przygląda się jej będącej w ramionach kochanka (czy dlatego tak bardzo potem przykuwa jego uwagę Porwanie Dejaniry Rubensa?)...

[link]

Może więc Ester, Anna i Johan to tak naprawdę jedna i ta sama osoba. Może to portret człowieka, który nie potrafi porozumieć się z groźnym i niezrozumiałym światem na zewnątrz, ale też... ze sobą samym. Niepogodzony ze swoją cielesnością i pragnieniami, bezskutecznie poszukujący miłości, którego wewnętrzne dziecko jest samotne i przestraszone.

Trzeba dodać, że Milczenie jest częścią trylogii, trylogii, która mówi o Bogu. Ale jak pisać, o kimś kto nie istnieje? Bo Boga w tym świecie nie ma, Bóg milczy. Nawet gdy Ester wzywa go i prosi, by pozwolił jej umrzeć w domu, u końcu podróży, Bóg jej nie odpowiada. Dlatego tak mało w "Milczeniu" słów i tak mało one znaczą. Dlatego żadna z trzech postaci, z których każda na swój sposób szuka miłości i bliskości, nie znajdzie jej. Świat bez Boga jest jak surrealistyczny sen, pozbawiony sensu, spójności. Osobne elementy nie chcą składać się w jedną całość, człowiek jest samotny i rozdarty, jego intelekt jest słaby i lęka się śmierci, ciało buntuje się i wyrywa spod kontroli, a jego wewnętrzne potrzeby, nie mogą być spełnione.

Film Bergmana jest też filmem o umieraniu. Umieraniu w samotności, z dala od domu, z dala od Boga. Bo umieranie to jest coś, wobec czego jesteśmy zupełnie sami. Milczenie. Bo, po raz ostatni cytując Ester, "Nie ma po co rozwodzić się nad samotnością. To strata czasu".
.
(Tekst opublikowany na stronie http://rozcinam-pomarancze.blog.pl, wyrózniony w konkursie kina Agrafka i magazynu E-splot - "Jedenastka Bergmana" )

Wow, piękny tekst na temat filmu którego -- przyznam się szczerze -- zupełnie nie zrozumiałem. ale być może dlatego, że próbowałem odbierać go rozumem, zamiast chłonąć kolejne sceny i wtapiać się w kreowany przez Bergmana senny świat. Nie wiem czy Twoje interpretacje poszczególnych scen są "prawidłowe", ale na pewno są ciekawe. Ale do dyskusji włączę się dopiero jak ponownie obejrzę "Milczenie", bo w tej chwili film jawi mi się tylko jako senny koszmar z dziwnymi obrazami które nie mają ładu i składu.

Dzięki Michuk. Do mnie ten film jakoś wyjątkowo głośno przemówił. Bergman chyba dlatego jest wymagający, że do oglądania jego filmów trzeba zaangażować na sto procent i emocje i rozum. A że często te filmy są trochę jak złe sny, na dodatek trzeba nie bać się koszmarów...

Znakomity tekst!! Do mnie Milczenie przemówiło bardzo mocno, choć przy okazji miałem świadomość, że na pewno tego filmu do końca nie rozumiem. Problem rzeczywiście w tym, że film można czytać na wielu płaszczyznach. Kiedyś z kumplem zachwyceni obaj tym filmem ze zdumieniem odkryliśmy, że zrozumieliśmy go zupełnie inaczej - dla niego był to film o umieraniu, a dla mnie dramat psychologiczny o dwóch kobietach, którego przyczyną (prócz skrajnie odmiennej natury) była pewna tajemnica rodzinna, o której w filmie się nie mówi, ale się ją sugeruje...
Ale oczywiście najwięcej racji ma czara - to film wielopłaszczyznowy, który można czytać na wiele sposobów. Kolejny dowód geniuszu reżyserskiego Bergmana.

Doktor_Pueblo - dziękuję bardzo. Tak, to niesamowite, że w tym filmie można doszukać się tylu wątków i tematów, tak misternie wplecionych w jedną historię. Myślę, że z interpretowaniem Bergmana jest pewnie jak z interpretowaniem snów - każda postać i każdy symbol może nieść tyle znaczeń, że za każdym razem można je odczytać inaczej. Geniusz Bergmana - nic dodać, nic ująć.

Przyznam się, że ciekawa jestem, czy ten tekst przeczytał też ktoś, kto Bergmana nie lubi i nie rozumie i jakie jest jego zdanie...

Muszę właściwie powtórzyć to o czym już napisaliście. Film przede wszystkim ogromnie zmusił mnie do myślenia. Ja również odczytałem go zgoła inaczej niż autorka i dotychczas skłaniałem się ku interpretacji, o której napisał doktor_pueblo. Niemniej jednak sposób myślenia czary wydaje mi się bardzo ciekawy. Szczególnie w kontekście Persony, filmu który właśnie odbieram jako swego rodzaju metaforę wewnętrznego konfliktu.

Ja również krótko po obejrzeniu Milczenia doszedłem do wniosku, że muszę je obejrzeć jelcze raz, aby lepie zrozumieć i wyłapać wszystkie smaczki. Myślę, że w kontekście togo co napisała czara zrobię to szybciej, niż pierwotni zamierzałem:)

Przyznam się, że jeżeli nie mam dostępu do filmu, czytam parę razy dokładne synopsis. Wtedy cały film rozgrywa się jeszcze raz w mojej głowie, jakbym go widziała :)

Moja interpretacja jest właściwie quasi-filozoficzną dywagacją na temat filmu, nie uważam jej za jedynie słuszną. Wydaje mi się, że ten film można naprawdę interpretować na wiele sposób.

Dodaj komentarz